Występowanie na stojąco i na siedząco

Moja koleżanka potwornie stresuje się wystąpieniami publicznymi, gdy musi je przeprowadzić na stojąco, przed gronem wpatrzonych w nią osób. Trzęsie jej się wtedy głos, ręce, nogi, zasycha jej w ustach, jest nienaturalnie sztywna i jedyne o czym myśli, to jak najszybsze dotarcie do końca tych męczarni. Natomiast gdy siedzi na spotkaniu przy stole – staje się całkowicie inną osobą. Potrafi wręcz publicznie napyskować komuś, rozparta wygodnie na krześle, nie ma w niej cienia niepewności i strachu.
Wiele osób ma problem z lękiem przed wystąpieniami, gdy musi stać. Dlaczego? Powodów jest kilka. Gdy stoisz, a reszta siedzi na przeciwko – jesteś jedyną osobą na widoku wszystkich. Wszyscy cię widzą, patrzą, oceniają to jak wyglądasz i jakie robisz wrażenie, co masz za duże, co za małe, że but ci się rozwiązał, a bluzki to chyba nie zdążyłaś rano uprasować. Dokładnie widzą jak trzęsą ci się ręce, co powoduje, że trzęsą się jeszcze bardziej. Pozycja siedząca niweluje wiele z tych elementów. Gdy siedzisz – inni zwykle też siedzą, najczęściej wokół stołu. Co oznacza, że dobrze widzą cię tylko ci, którzy siedzą naprzeciw ciebie. Inni siedzą bokiem, więc muszą specjalnie odwracać głowę, by na ciebie popatrzeć, będzie więc często tak, że nie będą na ciebie patrzeć, bo to jest dla nich wygodniejsze. Jeżeli siedzisz za stołem – nie widać połowy twojej sylwetki. Możesz mieć rozwiązane buty i nikt tego nie zobaczy. Mogą trząść ci się łydki i nikt nie zauważy. Nawet siedząc na przeciw grupy siedzących osób bez żadnego stołu – i tak masz łatwiej, bo siedzenie na krześle jest stabilniejszą pozycją, niż stanie na trzęsących się nogach, poza tym nadal pomaga ukryć pewne rzeczy i mniej widać np. wymiętą bluzkę gdy siedzisz, bo układa się ona w specyficzny sposób.
Jednocześnie nie jest dobrym pomysłem korzystanie z krzesła w celu zmniejszenia swojej tremy. Sposoby na zmniejszenie tremy są tutaj albo tutaj. Korzystaj z krzesła wtedy, jeżeli jest to uzasadnione przebiegiem wystąpienia. Na szkoleniu trener siada na krześle po to, żeby dać większą przestrzeń uczestnikom, np. wtedy, gdy dzielą się swoimi refleksjami. Jeżeli prezentujesz coś przed zespołem pracowników – usiądź wtedy, gdy pokazujesz im np. dwuminutowy fragment filmowy, o ile masz krzesło w swoim zasięgu. Niech krzesło będzie twoim narzędziem do przeprowadzenia dobrego wystąpienia, a nie wybawicielem przed tremą.
Inną kwestią jest to, jak siedzisz. Pilnuj się, by forma krzesła nie opanowała ciebie, tylko ty ją. Przykładowo, w telewizji w programach informacyjnych są bardzo często krzesła, które się kręcą. Nawet wysokie stołki bez oparcia kręcą się. To oczywiście ma swoje zastosowanie wtedy, gdy gość jest bardzo niski, albo wysoki i możne dostosować sobie w ten sposób wysokość krzesła. Natomiast najczęściej jednak w studiu pojawiają się goście przeciętnych rozmiarów i wtedy kręcące się krzesło może być pułapką, w którą wpadną kręcąc się nieustannie w prawo i w lewo podczas mówienia, albo słuchania. Wygląda to okropnie i potwornie osłabia przekaz. Bo w ogóle wtedy nie słucha się tego, co ktoś mówi, tylko widzi się kręcącą się osobę. Choćby nie wiem jak cię korciło – nie kręć się na krześle. Fotele, które czasem pojawiają się w różnych programach publicystycznych, albo na scenie w czasie konferencji i panelu dyskusyjnego – też mogą być pułapką, o ile zapomnisz się i rozsiądziesz jak przed tv z pilotem. Najlepszym rozwiązaniem jest zawsze pilnowanie się, by siadać z prostym kręgosłupem, niezależnie od rodzaju siedzenia. Nie musisz się przecież opierać całymi plecami na oparciu, nie musisz, a nawet nie możesz garbić pleców, gdy pośladki zapadły się głęboko w fotel. Jeżeli jesteś kobietą i nie zasłania cię żaden stół – skorzystaj z dobrego wzorca pani Elżbiety Jaworowicz i ułóż, a raczej spróbuj ułożyć, nogi tak:
Powracając do pozycji stojącej – jest to trudniejsza pozycja pod względem poziomu tremy, natomiast nie da się jej uniknąć. Stawaj stabilnie na dwóch nogach, rozstawionych mniej więcej na szerokość bioder. Jeżeli jesteś kobietą zadbaj, by mieć stabilne buty, niekoniecznie na płaskim obcasie, może być wysoki, byle stabilny. Czyli lepszy będzie słupek niż szpilka. Zarówno pod względem komfortu dla ciebie, jak i pod względem wizualnym. Wystarczy przypomnieć sobie premier Ewę Kopacz, która na szpilkach wyglądała niestabilnie zawsze, gdy nie powinna tak wyglądać. Niech to będzie dla ciebie przestrogą. Jeżeli wygląd twoich nóg pozostawia co nieco do życzenia, a założyłaś spódnicę do kolan – postaraj się, by nogi nie stały w jednej linii, tylko jedna z nich była troszkę bardziej wysunięta do przodu, tak by tworzyły „trójwymiar”, ale nadal stały stabilnie na podłożu.
Nie musisz być sztywny, możesz się przemieszczać po sali, ale ważne jest, żeby nie garbić się, mieć wyprostowany kręgosłup i starać się nie robić setki drobnych kroczków w tym samym miejscu.
To takie najprostsze, bezpośrednie i łopatologiczne porady – mam nadzieję, że się przydadzą.