Jakich zwrotów unikać w czasie wystąpień publicznych?

Przeczytałam parę dni temu na stronie Newsweeka materiał o Adrianie Zandbergu z partii Razem.
Jest tam taki fragment: „Zdarza mu się mówić długo i zawile o sprawach, które dla niego są oczywiste, ale już dla słuchaczy niekoniecznie. – Potrafi na przykład powiedzieć: „Jak wszyscy wiemy…” i podać jakiś fakt z historii Kazachstanu z XIII wieku. A czasem trzeba mu przerwać i powiedzieć: Adrian, nikt nie rozumie tego słowa, ono ma 16 sylab!”
I to właściwie jest kwintesencją tego tekstu. Występując publicznie warto uważać i wyczulić się na to, by nie używać pewnego typu zwrotów, czy słów.
„Jak powszechnie wiadomo…”, „Jak doskonale wiecie…”. Zwroty, które brzmią niewinnie, ale mogą niepotrzebnie zrazić jakąś część publiki. Bo ktoś może wcale nie wiedzieć, a tym bardziej doskonale. Bo coś, co nam się wydaje oczywiste – wcale takie nie jest dla słuchaczy. Ryzyko jest tym większe, im mniej znamy odbiorców. Jeżeli mówisz do 10 osób, z których wszyscy są twoimi znajomymi i rozmawiałeś z nimi nie raz na dany temat – wtedy możesz użyć takiego zwrotu odwołując się do jakichś faktów, natomiast w innej sytuacji będzie to zbyt ryzykowne. I to nie oni będą ponosili konsekwencje swojej niewiedzy, tylko ty, bo nie zbadałeś wystarczająco dobrze poziomu wiedzy uczestników. To, co tobie wydaje się powszechną wiedzą, wcale takie nie musi być.
Nawiązania do filmów, książek, itp. Podobnie jak w poprzednim punkcie – tutaj też możemy mieć kłopot, jeżeli ktoś danego filmu, czy książki nie zna. Naprawdę, nie każdy wie kim jest Frank Underwood, Sheldon Cooper, czy Mark Darcy. Nie każdy oglądał filmy, które były najbardziej głośne i popularne. Są ludzie, którzy nie oglądali „Star Wars”, „Titanica”, „Casablanki” i nie wiedzą o co w nich chodzi. Jeżeli nawet wiesz o swojej publiczności, że są to menedżerowie, to wcale nie znaczy, że możesz nawiązywać do „Winning znaczy zwyciężać”, albo do Coveya, bez pokazania kontekstu i wyjaśnienia o co chodzi. Są menedżerowie, którzy nigdy nie czytali żadnej książki biznesowej. Jeżeli powiesz „Wybudowano wjazd ze schodami, których nie powstydziłby się Rocky.” to nie będzie dobry pomysł. Bo ktoś odważny się zgłosi i zapyta „Co to jest roki?” I to nie on wypadnie głupio, tylko ty będziesz w niezręcznej sytuacji, tłumacząc kto to Rocky i co ma wspólnego ze schodami.
Odniesienia polityczne. Tutaj ryzyko jest proste: sytuacja, czy osoba, do której nawiązujesz, może być bardzo bliska części słuchaczy. I lepiej nie nadepnąć im na odcisk, jeżeli można tego uniknąć. Kiedyś uczestniczyłam w bardzo ciekawym szkoleniu, gdzie prowadzący podawał przykłady pozytywne i negatywne, dotyczące danego zagadnienia, przy czym nigdy nie padło nic negatywnego o prawej stronie sceny politycznej. Wszystkie negatywy zebrała lewica i „centrum”. Sama też podaję czasem na szkoleniach przykłady zachowań polityków, zwłaszcza gdy omawiam zachowania statusowe. Jednak zawsze staram się, żeby pokazywać polityków różnych opcji i jeżeli ktoś jest w jednej kategorii negatywnym przykładem, to w drugiej niech będzie pozytywnym.
Zbyt długie słowa. Słowa, które mają więcej niż 3 sylaby są zbyt długimi słowami, by używać ich w wystąpieniu, którego słucha wiele osób. Długie, skomplikowane słowa, które mogą nie zostać zrozumiane, nie spowodują, że będziesz brzmiał inteligentniej. Co więcej, w stresie możesz nie potrafić ich właściwie wymówić. Przykład? „Wyewoluowały” – 7 sylab. Powiedz to słowo będąc stremowanym. Ja mam problem powiedzieć je na całkowitym luzie, siedząc i pisząc ten tekst. Inteligentny jest ten, kto potrafi skomplikowaną kwestię ubrać w proste słowa i ją jasno przedstawić. Jeżeli musisz użyć długiego, rzadko używanego słowa – wyjaśnij je. Podobnie sprawa się ma z wtrętami anglojęzycznymi, skrótowcami, sentencjami łacińskimi. Nie używaj, a jak już musisz – wyjaśnij.
Suchary. Czyli żarty, komentarze, które mówione są z intencją bycia zabawnymi, a są tak słabe i nieśmieszne, że aż śmieszne. Mam nadzieję, że rozumiecie 🙂 Jeżeli masz sto lat, jesteś papieżem i po modlitwie powiesz, że za rogiem jest cukiernia, w której po maturze chodziłeś na kremówki, to ujdzie ci to na sucho (nomen omen), a nawet może zrobisz furorę swoim wyluzowaniem. Jeżeli natomiast masz 30 lat to trochę niezbyt atrakcyjne będzie, gdy powiesz „Przychodzi baba do lekarza i zaczyna biegać z radiem po gabinecie. – Co pani jest? – Miss lata z radiem.” Ha ha ha dla mnie to jest akurat śmieszne, sorry 🙂 No dobrze, jeden suchar na wystąpienie może być 😉 Chodzi mi o to, żeby nie silić się na dowcip i nie celować w bycie zabawnym. To jest domeną komików. Jeżeli rozbawisz publikę jakimś porównaniem, anegdotą, itp. – będzie super, ale niech nie będzie to twoim głównym celem.
To są najbardziej popularne kategorie zwrotów, których lepiej nie używać podczas wystąpienia publicznego. Mam nadzieję, że przygotowując się do wystąpienia, będzie ci teraz łatwiej zwrócić uwagę na te kwestie, tak, byś mógł je zastąpić czymś innym i by twoje wystąpienie było o wiele bardziej przyjazne w odbiorze.
*************************************************************************************************************************** W grudniu zapraszam na moje szkolenie w Warszawie!
Wystąpienia publiczne bez tremy (10-11 XII 2015) - jak przygotować się do wystąpień, zapanować nad tremą, radzić sobie z trudnymi sytuacjami i dobrze występować na scenie.
***************************************************************************************************************************
Czy wystepuja wyrazy lub sformulowania, ktorych powinno sie unikac podczas wystapien publicznych a jezeli tak to jakie? Oraz czy sa wyrazy ktore powinny byc wypowiedziane bo sa przez mozg szybko zapamietywane? Chodzi o wyrazy o pozytywnym znaczeniu. Ogolnie jak powinno sie mowic aby wystapienie bylo interesujace i slyszalne?