Jak to jest z tym uśmiechaniem się?

Jest taka artystka, która jest piękna, zgrabna, bardzo zdolna, pracowita, profesjonalna, miła. Ciężko znaleźć w niej wady. A mimo to jakoś nie jest lubiana przez społeczeństwo i zawsze dostaje po głowie od różnych komentatorów życia publicznego, cokolwiek by robiła. Nazywa się Natasza Urbańska. Natasza nieustannie jest sympatyczna i się uśmiecha, nawet, jak jest wkurzona. Zawsze gdy widzisz Nataszę – widzisz uśmiechniętą kobietkę, często bawiącą się włosami albo dygającą jak grzeczna uczennica. To jest przykład osoby, która robi sobie krzywdę nieustannie się uśmiechając.

Uśmiech w publicznych występach ma funkcję obronną: zasłania niepewność, ma służyć „rozbrojeniu”, spowodowaniu, że „będą mnie lubić”. Wiadomo, łatwiej jest lubić kogoś, kto się uśmiecha, niż kogoś o neutralnej twarzy. Od razu taka osoba wydaje się nam bezpieczna, nie zagrażająca, a przy okazji po prostu przyjemna i sympatyczna. Dlatego większość ludzi uśmiecha się podczas wystąpień. Dlatego, gdy ktoś się NIE uśmiecha, od razu publiczność zwraca na to uwagę: „nie uśmiechał się, za mało uśmiechu”.

Ja miałam podobne podejście, aż do czasu, gdy na kursie aktorskim reżyser zadał nam ćwiczenie: każda z osób pojedynczo miała wyjść na scenę i patrzeć na widownię, nic nie mówiąc, milcząc, tylko patrzeć. Naturalnie pierwszym co robili aktorzy po wejściu na scenę było uśmiechnięcie się. Reżyser pytał wtedy: „Dlaczego się uśmiechasz? Po co to robisz, przecież tu nie dzieje się nic zabawnego?” Wtedy uświadomiłam sobie PO CO właściwie posługujemy się uśmiechem (najczęściej żeby zasłonić onieśmielenie, niepewność, strach) i zdałam sobie sprawę, że uśmiech może być znakomitym narzędziem w wystąpieniach publicznych, jeżeli jest używany z jakiegoś konkretnego powodu i jeżeli robimy to celowo, myśląc o efekcie, jaki ma wywołać, a nie po to, by coś zasłonić.

Jeden raz widziałam Nataszę Urbańską podczas jakiegoś wywiadu, gdy w pewnym momencie uśmiech zniknął jej z twarzy, pozostawiając ją neutralną i lekko poirytowaną. Było to OGROMNIE silne! Ciągle uśmiechnięta i denerwująca tym nieszczęsnym uśmiechem Natasza pokazała się na kilkanaście sekund z innej strony. I była to świetna strona. Pełna siły, spokoju, odwagi i pewności siebie. Przestała irytować! Tak, to wszystko zobaczyłam w te kilkanaście sekund, gdy twarz artystki nie była przykryta uśmiechem.

Zachęcam do tego, by używać uśmiechu jak narzędzia, tak samo jak używamy pauzy, głośniejszego tonu, gestu. Niech podstawą będzie neutralny wyraz twarzy, bo wtedy na nim można budować wiele różnych emocji i one dopiero wtedy będą miały znaczenie. Jeżeli ciągle machasz rękami, to kolejne machnięcie będzie bez znaczenia. Jeżeli w ogóle nie gestykulujesz, to każdy gest jaki wykonasz będzie miał znaczenie. Podobnie jest z innymi środkami, również z uśmiechem.

Lubię, gdy osoba występująca ma neutralną twarz i uśmiechnie się czasem w jakimś określonym celu (np. dla podkreślenia emocji związanych z jakimiś słowami, albo dla wyrażenia własnych emocji, itp.). Dla jasności (bo taki kiedyś usłyszałam zarzut): nie jest to równoznaczne z tym, że lubię sztywnych ponuraków na scenie.

Dla porządku muszę dodać, że niektóre osoby mają twarz, która w stanie neutralnym wygląda jakby była zła lub smutna. W internetach mówi się na to „syndrom bitchface” 🙂 Sama swoją twarz również określiłabym w taki sposób. Najczęściej syndrom taki mają szczupłe podłużne twarze, z kącikami ust skierowanymi w dół. Taką „trudną” twarz ma też np. Ewa Kopacz, albo Agnieszka Krukówna. Oznacza to, że gdy sobie normalnie siedzę i nic nie mówię, czując się dobrze, to wszyscy myślą, że jestem zła lub smutna i pytają co się stało. Nie powiem, bywa to trochę problematyczne w czasie wystąpień, bo wszyscy myślą, że coś się stało, podczas gdy nie stało się absolutnie nic. W takich sytuacjach jeżeli chcemy dodać łagodności naszej twarzy, to trzeba leciutko unieść kąciki ust i zrobić jakby „początek uśmiechu”. Dla normalnych ludzi będzie to twarz neutralna, ale osoby typu „bitchface” muszą się trochę nagimnastykować. Wygląda to mniej więcej tak jak na zdjęciu Agnieszki Krukówny poniżej:

Fot. By Ja Fryta from Strzegom – Agnieszka Krukówna, CC BY-SA 2.0

Na zakończenie powtórzę jeszcze raz: o wiele cenniejszy i naturalniejszy jest uśmiech użyty rozważnie, w jakimś celu, niż stałe epatowanie uśmiechem, który zasłania wszystko. A jestem przekonana, że w czasie wystąpienia masz do zaoferowania o wiele więcej, niż tylko uśmiechniętą buzię.