Czego NIE ROBIĆ w debacie publicznej, żeby nie żenować słuchaczy

Obie debaty, które miały miejsce w tym tygodniu, są bardzo dobrym pretekstem do tego, bym powiedziała o błędach, których warto się wystrzegać, jeżeli chce się zrobić dobre wrażenie. Przypomnę, że w pierwszej debacie brały udział panie Ewa Kopacz oraz Beata Szydło, które zarzuciły nas nadużyciami retorycznymi (więcej o tym piszę tutaj). W drugiej debacie do obu pań dołączyli przedstawiciele pozostałych komitetów wyborczych: Janusz Korwin Mikke, Paweł Kukiz, Janusz Piechociński, Adrian Zandberg, Barbara Nowacka i Ryszard Petru. Każdy z nich był na tyle „łaskawy”, że dostarczył mi materiału, na podstawie którego mogę teraz przestrzec was przed słabymi, idiotycznymi, bądź żenującymi zagraniami, które osoba występująca publicznie może (ale nie powinna) stosować.
Zacznę od osoby, która zdecydowała się świadomie popełnić najbardziej spektakularny błąd:
Beata Szydło
Pani posłanka powiedziała tak (jest to cytat z pierwszej debaty): „Jeżeli pani pozwoli ja będę dzisiaj zwracać się do pani „pani przewodnicząca (…)”. Innymi słowy poinformowała premier Ewę Kopacz, że zamierza regularnie w tej rozmowie obniżać jej status, czym pokazała brak klasy i ogłady.
Pewnie nie chciała popełnić błędu swojego kolegi z debaty prezydenckiej, kiedy to Andrzej Duda tytułował Bronisława Komorowskiego „panie prezydencie”, co niektórym się wydało nadmiernie służalcze, jako że sam chciał zostać prezydentem. Jednak chcąc zachować klasę i osiągnąć znacznie lepszy efekt pani Szydło mogła nie powiedzieć tego zdania, tylko po prostu zwyczajnie mówić do Ewy Kopacz na „pani” – „Pani zrobiła, pani powiedziała”, a nie „pani przewodnicząca zrobiła, pani przewodnicząca powiedziała”, czym i tak obniżałaby status premier, ale znacznie subtelniej, z kulturą i oczywiście bez tej żenującej zapowiedzi. Jeżeli nie chcesz wypaść na buraczanego warchoła – unikaj takich zagrań, jakie zaprezentowała pani Szydło.
Ryszard Petru
Fatalna pozycja rąk, czyli „piramidka”, mruganie i mówienie z przymkniętymi oczami, niewyraźna artykulacja. Kwestia artykulacji to sprawa na dłuższą pracę nad dykcją, wie o tym dobrze Janusz Korwin Mikke, który przez tyle lat występów publicznych jeszcze się tego nie nauczył. Mówienie z półprzymkniętymi oczami sprawia, że osoba wydaje się bardzo pretensjonalna, szybkie mruganie natomiast obniża status (wystarczy sobie przypomnieć z różnych filmów kobiece trzepotanie rzęsami, które ma zmiękczyć serce twardziela). Jeżeli są kłopoty zdrowotne z oczami, to trzeba je wyleczyć. Piramidka z rąk wygląda fatalnie, dystansuje, i z nowoczesnego lidera, jakim Petru chce być, robi mędrkującego referenta z lat 90-tych. Mam wrażenie, że Petru miał zwyczajnie tremę. Może powinnam zaprosić go do siebie na szkolenie.
Najlepszą pozycją dla rąk jest ułożenie ich na wysokości pępka i położenie jedna na drugiej, wnętrzem dłoni do siebie. Jeżeli mamy mównicę – można jedną rękę delikatnie oprzeć na mównicy, a drugą wykorzystać do gestykulowania.
Barbara Nowacka
U sympatycznej „pani Basi” mamy karygodny błąd w ubiorze. Nie wolno na wieczorną debatę, w której mamy zaprezentować się z jak najlepszej strony, zaczynać od prezentowania swoich piersi. Zdecydowanie za duży dekolt bluzki, w którym widać rowek pomiędzy piersiami, jest nie do zaakceptowania. Tak mogłaby się pani Nowacka ubrać, gdyby zasiadała w jury konkursu na Miss Chmielaków w Krasnymstawie, ale nie do telewizji na debatę polityczną! Ciekawe jest to, że zbyt duży dekolt jest czymś bardzo częstym w strojach tej pani. Absolutny błąd. Kobiecość można podkreślać na inne sposoby, jeżeli się ma wątpliwość, czy ludzie zauważą jakiej jesteśmy płci.
Nie zakładaj na publiczne wystąpienia bluzek, w których widać ci piersi. Jeżeli założysz do wielkiego dekoltu wielki wisior, kończący się na rowku, to też nie będzie dobra opcja. Po prostu kup sobie bluzkę z dekoltem o co najmniej 3 cm mniejszym.
Adrian Zandberg
Do towarzystwa pani Nowackiej w kwestii fatalnych ubiorów dochodzi pan Zandberg. T-shirt pod koszulą. Tak się może ubrać informatyk do pracy, ale nie kandydat na posła na debatę. Dodatkową kwestią jest tu gestykulacja pana Zandberga. Wyraźnie lepiej wypadał, gdy nie gestykulował, bo gdy to robił, to były to gesty twardego drwala: mocne, jednorodne, nie wspierające wypowiadanych słów. Może nie jest to karygodne, bo nie ma potrzeby, by wszystko było idealnie wystudiowane i perfekcyjne, ale z pewnością warto o tym wspomnieć.
Specyficzna gestykulacja może być atutem, znakiem rozpoznawczym, o ile jest naturalna i współgra z osobą. Być może będzie tak w przypadku Zandberga, to się okaże. Jednak nie ma prawa być ci widać T-shirtu spod koszuli, gdy idziesz się wypowiadać miedzy ludźmi. Jak ci zimno w samej koszuli, albo obawiasz się plam z potu – załóż podkoszulek z odpowiednim dekoltem, by przy rozpiętym górnym guziku koszuli nie było go widać.
Janusz Piechociński
Tutaj przyznam, że mam lekki kłopot, bo premier Piechociński nie popełnił żadnych żenujących błędów. Bardzo dobry wygląd, mowa ciała, gesty. Pamiętamy, że ma on tendencję do kwiecistego i poetyckiego wypowiadania się, co bywa czasem zabawne, ale podczas debaty nie było tego aż tak wiele. Zwięzłe, zgrabne i płynne wypowiedzi, kilka bon-motów, w miarę na temat – ciężko się przyczepić. No ale słowo się rzekło i muszę się przyczepić do każdego 😉 Zatem przyczepiam się do jabłka. Powinno zostać wykorzystane, jeżeli je pokazał. Po to pokazuje się gadżet, żeby zaciekawić odbiorców, ale jeżeli nie zaspokoi się tej ciekawości to można się spotkać ze zniechęceniem.
Gadżet dla samego gadżetu nie ma racji bytu. Przyniosłeś gadżet na wystąpienie – wykorzystaj go, a jeżeli sytuacja za bardzo temu nie sprzyja – improwizuj i wymyśl coś, by móc naturalnie skorzystać z gadżetu.
Paweł Kukiz
Jeden z dwóch komediantów podczas debaty, popełniający błąd za błędem. Pokrzykiwania na dziennikarkę – gospodynię programu, wynikające z niezrozumienia tematu danej części debaty, sprawiały wrażenie jakby Kukiz był nie dość, że niezrównoważony emocjonalnie, to jeszcze nierozumny. Gdy został mu wyjaśniony błąd w jego rozumieniu – zamiast zamilknąć dalej brnął i pokrzykiwał ze srogą miną, niczym chuligan, któremu ktoś ubrudził nowy dres sosem z kebaba. Ale to jeszcze nic. W odpowiedzi na jedno z pytań – zignorował je, wyjął wydrukowany na kartce wiersz i zaczął go czytać. Czy tak postępuje racjonalny przywódca, który chce wzbudzić zaufanie i szacunek?
Jeżeli chcesz dobrze wypadać na debatach publicznych i zdobyć tak intratną posadkę jaką jest miejsce w sejmie, rób wszystko inaczej niż Paweł Kukiz. A komentarz na zadane pytanie w postaci odczytania wiersza możesz zastosować tylko wtedy, gdy nazywasz się Wojciech Młynarski i jest to twój własny wiersz. W innym wypadku ośmieszasz się.
Janusz Korwin-Mikke
I oto drugi komediant z debaty, który rolę błazna pełni od dawna i dobrze o tym wie, co więcej, robi wszystko, by ją pełnić nadal. Tym razem dał kolejny pokaz pogardy wobec ludzi i obiecanek wsadzania do więzień większości urzędników, a do tego mówił tak, że nie dało się nic zrozumieć. Bardzo szybko i bełkotliwie. Lekcje z dykcji by się przydały panu Korwinowi. I z pokory.
Nie bądź wioskowym pieniaczem i nigdy nie wyrażaj pogardy wobec innych w czasie swoich wystąpień, po prostu zachowaj klasę i zamilknij, gdy przyjdzie ci ochota pokazać jak bardzo nienawidzisz.
Ewa Kopacz
Albo pani premier była bardzo słabo przygotowana, albo nawet jeżeli była przygotowana, to jakoś nie umiała tego pokazać. W debacie, gdzie mamy określony czas na wypowiedź, banałem jest przygotowanie sobie takiej odpowiedzi, żeby zmieścić się w czasie. Trzeba po prostu parę razy to przećwiczyć, tak jak zrobił to Bronisław Komorowski przed swoją pierwszą debatą prezydencką. W obu debatach, choć bardziej widoczne to było w pierwszej, Ewa Kopacz nie mieściła się z wypowiedzią w swoim czasie, co wyglądało bardzo słabo, po prostu tak, jakby… była nieprzygotowana. Powtarzała po kilka razy te same słowa w zdaniu, mówiła za wolno, tak, jakby w tym czasie zastanawiała się, co ma powiedzieć, a jednocześnie marnowała czas.
Przygotowanie to ogromnie ważny element wystąpień publicznych. Podkreślam: ogromnie ważny. Powinno się na niego poświęcić o wiele więcej czasu, niż na samo wystąpienie. Niebawem napiszę osobny post o tym, jak się dobrze przygotować do wystąpienia, bo to ma kolosalne znaczenie później, gdy już nadchodzi jego czas.
No cóż, trochę pojechałam po kandydatach, a przecież na jednego z nich zagłosuję w niedzielę. I was też zachęcam do zagłosowania na tego, kto będzie najlepiej was reprezentował, ale też do chłodnego i zdystansowanego spojrzenia na to, co można poprawić w ich przekazie do ludzi.
*************************************************************************************************************************** W grudniu zapraszam na moje szkolenie w Warszawie!
Wystąpienia publiczne bez tremy (10-11 XII 2015) - jak przygotować się do wystąpień, zapanować nad tremą, radzić sobie z trudnymi sytuacjami i dobrze występować na scenie.
***************************************************************************************************************************